_______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________

    Piatek, 23.10.1992.                                      nr. 47
_______________________________________________________________________

W numerze:
                            - Zasluzeni dla Kultury Polskiej
 Daniela Baszkiewicz-Scott  - Skok - wywiad z Andrzejem Smereczynskim
         Jurek Karczmarczuk - Polonia w Krakowie
_______________________________________________________________________

[UWAGA!!! Prosba od introligatora dyzurnego. Regularnie, przy kazdej
 wysylce dostajemy troche zwrotow, a to adres zly, a to skrzynka pocz-
 towa przepelniona...
 Jesli znacie kogos, kto narzeka, ze "Spojrzenia" nie dochodza, prosimy
 uprzejmie o przekazanie naszej sugestii, aby uporzadkowac swoje sprawy
 adresowe itp. Nasza wysylka jest zautomatyzowana, mamy Jedna Liste.

 Wiemy, ze niektorzy z naszych Czytelnikow stracili zainteresowanie
 "Spojrzeniami", bo np. nie maja czasu i kasuja bez czytania. Nie
 chcemy byc traktowani jako niechciana "junk mail". Prosilibysmy o
 zgloszenie tego faktu. Oszczedzajmy czas komputerow i laczy, moze
 dzieki temu ktos dostanie swoja poczte odrobine szybciej.

 Wypada nam przeprosic szanowne grono za opoznienia w wysylce numeru 46.
 Jakas potworna epidemia polozyla niektore listservery i w Europie
 i w USA. Bylismy bezsilni. J.K_uk]

_______________________________________________________________________

[Zycie Warszawy, 2.06.1992, przytoczyl Zbyszek Pasek]

                   ZASLUZENI DLA KULTURY POLSKIEJ
                   ==============================

Minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski wreczyl dyplomy za
wybitne zaslugi dla kultury polskiej. Otrzymaly je nie tylko osoby i
instytucje, ktorych osiagniecia sa powszechnie znane, ale takze ludzie,
ktorych dzialalnosc na rzecz kultury polskiej za granica jest niezwykle
cenna, choc nie przyniosla im rozglosu. Ich talenty organizatorskie i
pasja spolecznikowska - powiedzial minister - zasluguja na szczegolne
uznanie.

W tym roku dyplomy za wybitne zaslugi dla kultury polskiej otrzymali:

GERARD JUERGEN BLUM (KWIATKOWSKI) - artysta plastyk z RFN
Urodzil sie w Ulnowie, pow. Susz, w r. 1930. Jest animatorem i
organizatorem zycia artystycznego. Takze jako artysta jest gleboko
zaangazowany w tworczosc, wiazaca sie z szeroko rozumianym nurtem
abstrakcyjnym. W l. 1961-74 prowadzil galerie-laboratorium "El" w
Elblagu, stanowiaca jeden z najwazniejszych w Polsce osrodkow poszukiwan
nowatorskich. W l. 1968-89 byl stypendysta Krolewskiej Akademii Sztuki w
Kopenhadze. Byl wspoltworca (obok Mariana Bogusza) oraz komisarzem
kolejnych Biennale Form Przestrzennych w Elblagu w l. 1965, 1967, 1969,
1971 i 1973, ktore stanowilo glowne laboratorium w kraju dla poszukiwan
w zakresie form rzezbiarskich w kontekscie przestrzennym. W r. 1974
przeniosl sie do RFN, gdzie zajal sie m.in. organizowaniem Wyzszych
Szkol Ludowych (najwazniejsza z nich w Fuldzie) oraz zorganizowal Stacje
Sztuki w miejscowosci Kleinsassen. Z wielkim zaangazowaniem propaguje na
terenie Niemiec i calej Europy Zachodniej dorobek polskiej sztuki o
rodowodzie konstruktywistycznym, organizujac m.in. wiele waznych wystaw
indywidualnych naszych wspolczesnych artystow. W Polsce przez cale lata
uczestniczyl jako artysta w wystawach zbiorowych ("Porownania" w
Sopocie, sympozjum "Zlotego Grona" w Zielonej Gorze i in., a ostatnio w
wystawie "Redukta" w Zamku Ujazdowskim oraz organizowal swe wystawy
indywidualne.

PROF. ROMUALD BRAZIS z Wilna
Profesor Romulad Brazis jest fizykiem. Studia doktoranckie z zakresu
badania fal helikonowych w polprzewodnikach odbyl w Instytucie Fizyki
Polprzewodnikow Akademii Nauk Litwy. Tytul profesora otrzymal w 1991 r.
Pracowal na uniwersytetach w USA i RFN, gdzie tez opublikowal wiele
artykulow. Romuald Brazis jest zalozycielem i prezesem Stowarzyszenia
Naukowcow Polskich w Republice Litewskiej, a takze tworca i rektorem
polskiego Uniwersytetu w Wilnie (1991 r.). Przyczynil sie rowniez do
integracji polskiego srodowiska intelektualnego i naukowego w Republice
Litewskiej. Do Polski po raz pierwszy przyjechal w 1972 r. Ostatnio, jak
sam powiada, kontakty z Polska sa bardzo czeste. Na pytanie
dziennikarzy, jak czuje sie rektor uniwersytetu, ktory nie ma jeszcze
prawnego statusu, prof. Brazis odparl, iz jest to przyczyna wielu
klopotow. Na pytanie, jakie znaczenie ma dlan nagroda, odpowiedzial:
"Jest to uznanie, ktore sprzyja naszej dzialalnosci i stwarza jej
wieksze szanse na przyszlosc".

WIESLAW STANISLAW KUNICZAK, pisarz z USA, tlumacz "Trylogii"
Jest amerykanskim pisarzem polskiego pochodzenia, autorem nowatorskiego
przekladu "Trylogii" Henryka Sienkiewicza. Kuniczak w sposob odwazny,
choc wywolujacy kontrowersje, dostosowal dzielo Sienkiewicza do
literackiej percepcji wspolczesnego czytelnika amerykanskiego. Ksiazka,
wydana przez Hypocrene Books, zyskala w USA znaczne powodzenie u
czytelnikow oraz liczne, entuzjastyczne recenzje. Tlumaczeniu "Trylogii"
Kuniczak poswiecil dziesiec lat pracy. W rozmowie z "Zyciem" powiedzial,
ze Sienkiewicz w jego tlumaczeniu "rozwala mur obojetnosci" Amerykanow.
Odkrywaja w nim wielkiego pisarza, a takze zmieniaja stoosunek do samych
Polakow, wyzbywajac sie stereotypow.

IGOR MITORAJ - rzezbiarz z Wloch
Urodzil sie w Oederan (Slask) w r. 1944, do szkoly chodzil w Bielsku-
Bialej,. Studiowal malarstwo w krakowskiej ASP u Tadeusza Kantora w l.
1966-68 oraz w Ecole Nationale des Beaux-Arts w Paryzu. Od 1968 przebywa
za granica. W polowie lat 70 zdecydowal sie na tworczosc w dziedzinie
rzezby, opanowal do perfekcji tradycyjne techniki rzezbiarskie w takich
materialach, jak marmur, braz, terakota. Obecnie najczesciej pracuje w
Pietrasanta. Organizuje wiele wystaw indywidualnych w prestizowych
galeriach na calym swiecie oraz uczestniczy w najwazniejszych wystawach
zbiorowych, jak Biennale w Wenecji. Nalezy do bardzo znanych artystow
swiatowych. Jego tworczosc, skoncentrowana na pieknie postaci ludzkiej,
jest swiadomym powrotem do srodziemnomorskich zrodel kultury
europejskiej, a wprowadzany przez artyste w harmonie form, element
destrukcji, ukazuje tragizm niemoznosci takiego powrotu, rozbicia, ktore
jest udzialem wspolczesnego czlowieka. Niedawno jedna ze swych cennych
rzezb podarowal Muzeum Narodowemu w Warszawie.

KS. ZENON MODZELEWSKI - Centre du Dialogue OO Pallotynow, Francja
Urodzil sie w 1933 r., jest dyrektorem wydawnictwa Edition du Dialogue.
W maju ub. roku oficyna ta obchodzila 15-lecie istnienia. Ukazalo sie w
niej ponad 50 ksiazek z serii "Znaki Czasu" oraz bibliofilskie wydanie
Ewangelii w tlumaczeniu Czeslawa Milosza. Ks. Modzelewski pelni funkcje
dyrektora, zalozonego przed osiemnastu laty polskiego osrodka
dyskusyjnego Centre du Dialogue, miejsca spotkan artystow, pisarzy,
naukowcow z paryska emigracja. Goscmi osrodka byli m.in. Lech Walesa,
Tadeusz Mazowiecki, Czeslaw Milosz, Jozef Czapski.

ZBIGNIEW PREISNER - kompozytor
Zbigniew Preisner jest autorem muzyki do blisko pol setki filmow
polskich i zagranicznych, w tym m.in. obrazow Krzysztofa Kieslowskiego i
Agnieszki Holland. Jego kompozycje wzbogacily ostatnio filmy "Europa,
Europa" i "Podwojne zycie Weroniki" wymienionych rezyserow.
- Im wczesniej moge wkroczyc na plan filmowy, tym lepiej - mowi
kompozytor. - Najchetniej pisze muzyke dla rezyserow, ktorych znam, do
scenariuszy, ktore moge dokladnie przestudiowac. Uwazam, ze muzyka jest
waznym elementem filmu, czuje sie partnerem jego tworcow.
Pracuje rowniez dla "Piwnicy pod Baranami" w Krakowie. Jestem z nia
zwiazany juz od lat czternastu. Najwiecej czasu pochlaniaja mi jednak
filmy. Obecnie nagrywamy wraz z "Sinfonia Varsovia" pod batuta Wojciecha
Michniewskiego playbacki do filmu-koncertu Kieslowskiego "Dla
Zjednoczonej Europy". W koncu sierpnia br. nagrywam muzyke do filmu
"Dommage" Louisa Malle'a, jesienia dla Agnieszki Holland, do filmu
"Tajemniczy ogrod". Kompozytor mysli, oczywiscie, rowniez o samodzielnym
dziele muzycznym. Chce napisac oratorium. Niestety, zamowienia filmowe
pochlaniaja mu wiekszosc czasu. Zbigniew Preisner mieszka na stale w
Polsce, ale komponuje rowniez w Londynie, Paryzu i wszedzie tam, gdzie
jego muzyka jest potrzebna.

BOLESLAW WIERZBIANSKI - dziennikarz i wydawca z USA
Od czasu wojny przebywa na emigracji. Zdobyl sobie autorytet swoja
niezlomna postawa w dzialaniu na rzecz niepodleglej Polski. Utrwalal
najlepsze wartosci polskiej kultury. Jest wydawca i redaktorem naczelnym
wychodzacego w Nowym Jorku "Nowego Dziennika". To nie tylko gazeta, ale
jedna z najwazniejszych polskich instytucji kulturalnych w USA. "Nowy
Dziennik" jest pismem, ktore wywiera znaczacy wplyw na ksztaltowanie
postaw i opinii srodowisk polsko-amerykanskich. Boleslaw Wierzbianski w
imieniu wszystkich nagrodzonych powiedzial: "Przede wszystkim
protestuje, ze mowimy, iz jest to nagroda tylko za 1991 r., poniewaz
wysilek nasz, ktory w pewnym sensie ja prezentuje, jest dlugotrwaly.
Trwa to co najmniej 45 lat, a moze nawet pare lat wiecej. Naleze do tego
grona Polakow, ktorych huragan polityczny rzucil poza granice Polski,
mimo ich woli. Nikt z nas nie chcial wyjezdzac. Podczas pobytu w Nowym
Jorku, Mirek Chojecki powiedzial: 'Przeciez ty nigdy z Polski nie
wyjechales'. No i rzeczywiscie, tak jest. Wielu z nas nigdy z Polski nie
wyjechalo".

VERA I JAN MICHALSCY - wydawcy ze Szwajcarii
Malzenstwo Szwajcarki i Polaka, zamieszkale w Szwajcarii. W 1986 roku
zalozyli oficyne wydawnicza Noir sur Blanc, sa wlascicielami Ksiegarni
Polskiej w Paryzu. Noir sur Blanc opublikowalo po francusku wiele
znakomitych dziel polskiej literatury wspolczesnej, m.in. eseje
Boleslawa Micinskiego, aforyzmy Stanislawa Jerzego Leca, powiesci i tomy
opowiadan Janusza Glowackiego, Janusza Andermana, Henryka Kurty, tomy
rozmow z o. Jozefem M. Bochenskim i Julianem Stryjkowskim. Ksiazki Noir
sur Blanc odznaczaja sie wysokim poziomem edytorskim i piekna szata
graficzna. `To dla nas wazne wyroznienie' - powiedzieli Michalscy "Zyciu"
- `drugie po niedawnej nagrodzie Fundacji Kultury Polskiej. Z duza doza
emocji odebralismy nagrode z rak min. Skubiszewskiego. Zdaje sie, ze
wsrod laureatow jestesmy najmlodsi, tym bardziej zacheca nas to do
dalszych wysilkow'.

CENTRUM ARCHEOLOGII SRODZIEMNOMORSKIEJ UW w Kairze
W roku 1959 prof. Kazimierz Michalowski zalozyl w Kairze polska Stacje
Archeologii Srodziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Historia
Stacji to kronika sukcesow polskiej archeologii. Centrum prowadzi
badania w 5 krajach Bliskiego Wschodu: Egipcie, Sudanie, Syrii, Cyprze i
Iraku. W 1960 roku odkryto rzymski teatr w Aleksandrii, od 1961 Polacy
rekonstruuja swiatynie grobowa krolowej Hatszepsut w Deir El Bahari,
obok ktorej odkryli swiatynie grobowa faraona Totmesa III. W latach 60.
w Faras w Sudanie dokonano odkrycia, ktore stalo sie sensacja swiatowa:
w ruinach katedry odkryto ponad 120 freskow (polowa z nich tworzy
Galerie Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie). Od 1964 trwaja
wykopaliska w Dongoli w Sudanie, gdzie w ostatnim sezonie polska misja
odkryla nowe malowidla nubijskie. Wykopaliska w Nea Pafos na Cyprze,
rozpoczete w 1966, zaowocowaly odkryciem wspanialych mozaik. Od 1959
prowadzone sa wykopaliska w Palmyrze w Syrii, gdzie odkryto m.in. posag
boginii bedacej rzymska kopia Ateny, dziela z kregu Fidiasza. Wszystkie
te osiagniecia i swiatowa renoma polskiej szkoly archeologicznej sa w
wielkiej mierze zasluga wieloletniego kierownika stacji, prof.
Michalowskiego. Po jego smierci w 1981 roku dzielo to kontynuuja jego
uczniowie, pod kierunkiem prof. M. Gawlikowskiego. Rozpoczeto nowe
wykopaliska w Marina w Egipcie oraz w Nemrik i Hatrze w Iraku (przerwane
z powodu wojny). Osiagniecia polskich archeologow, ktorych prace
koordynuje kairskie centrum, sa wspaniala wizytowka polskiej nauki. To
jakby ambasada kultury polskiej na Bliskim Wschodzie.

FUNDACJA KOSCIUSZKOWSKA - Nowy Jork
Fundacje zalozyla grupa amerykanskich i polskich naukowcow i biznesmenow
w 1932 roku w Nowym Jorku. Jej celem jest rozwijanie wiezi kulturalnych
i edukacyjnych miedzy Polakami i Amerykanami. Fundacja organizuje
miedzynarodowe sympozja, wystawy, koncerty, wydaje liczne ksiazki,
udziela stypendiow i dotacji Polakom i Amerykanom. Przedstawiciel
Fundacji Kosciuszkowskiej powiedzial "Zyciu": `Doceniamy, ze nas
doceniono po szescdziesieciu latach. Zacheca to zespol Fundacji do
dalszej pracy. Dzieki roznym spadkom powiekszyly sie nasze fundusze,
mozemy wiec poszerzyc nasza dzialalnosc stypendialna. Zwieksza sie tez
liczba doraznych stypendiow dla polskich uczonych, a takze poparcie
finansowe dla roznych konferencji'.

TOWARZYSTWO SPIEWACZE "HARFA"
Istnieje w Warszawie od roku 1906. Zespol "Harfa" jest chorem meskim,
amatorskim, w ktorym niektorzy panowie spiewaja od kilkudziesieciu lat.
Od niedawna w sklad "Harfy" wszedl chor chlopiecy. Kierownikiem
artystycznym zespolu jest profesjonalista, Henryk Szewczuk. Prezesem
Andrzej Bekanowski, ktorego ojciec i stryj spiewali w "Harfie".
Wiceprezes Stefan Laptosz - 48 lat spiewa w zespole. "Harfa" daje 50-60
koncertow rocznie. Z 600 wystepow w 20 krajach Europy, zespol wspomina
szczegolnie wzruszajace koncerty na Bialorusi, Litwie i Ukrainie. -
Urodzilem sie we Lwowie i tak sie zlozylo, ze dzieki wystepom na
wschodzie, 50-ta rocznice urodzin obchodzilem wlasnie tam, w rodzinnym
miescie - mowi Henryk Szewczuk. - Przyjmowano nas wszedzie niezwykle
serdecznie. Wzruszenie dalo sie odczuc po obu stronach estrad, na
ktorych przyszlo nam stawac. Spiewalismy utwory patriotyczne, koledy,
piesni legionowe. Tego sie nie da zapomniec...

_______________________________________________________________________

Daniela Baszkiewicz-Scott [dziennikarka, <>]

                               SKOK
                               ====

  Rozmowa z Andrzejem Smereczynskim z Centrum Informatycznego
  Uniwersytetu Warszawskiego - koordynatorem sieci EARN w Polsce,
  ktory za szczegolne zaslugi na polu rozwijania i propagowania idei
  sieci zostal laureatem tegorocznej nagrody EFF (Electronic Frontier
  Foundation. Tytul - "Pioneer of the Electronic Frontier Award",
  przypadl Polakowi w udziale jako jedynemu nie-Amerykaninowi wsrod
  piatki nagrodzonych. Wsrod nagrodzonych byl tworca myszy i Windows -
  Engelbart. Nienajgorsze towarzystwo!


AS  - Proby wprowadzenia sieci akademickiej trwaly w Polsce od
dawna i datuja sie jeszcze sprzed stanu wojennego. Ludzie, ktorzy
przed laty mieli kontakt ze Stanami i widzieli jak tam rozwija
sie siec komputerowa, przekazywali swoje doswiadczenia. Szczegolnie
aktywni byli w tym fizycy i chemicy z Warszawy i Wroclawia. Dzialo sie
to we wczesnych latach 80-tych, w czasach embargo nalozonego na technike
komputerowa dla Polski. Wowczas w Europie Zachodniej robiono juz
wiele w tej dziedzinie. O wprowadzenie sieci do Polski walczyly
rozne osoby ze swiata akademickiego, np. niezyjacy juz rektor
Uniwersytetu Warszawskiego - prof. Grzegorz Bialkowski, obecny
rektor UW prof. Andrzej Kajetan Wroblewski. I przez caly czas, az
do dzis, obecny wiceminister edukacji narodowej - prof. Amsterdamski.

Jeszcze zanim narodzil sie pomysl wprowadzenia dzisiejszej formy sieci,
mocno postawiony naukowo osrodek komputerowy na Politechnice Wrocla-
wskiej stworzyl system oparty na protokole X.25, zwany KASK-iem czyli
Krajowa Akademicka Siecia Komputerowa. KASK byl nieco inny technicznie,
dlatego potem nie mogl dokladnie odpowiadac powszechnym swiatowym
standardom.

DBS  - Siec w Polsce mamy wiec od dawna...

AS - To dzis moze zabrzmiec jak zart, ale wlasnie dzieki
pierwszym polskim sieciom naukowcy mogli kontaktowac sie ze soba
w Polsce stanu wojennego pozbawionej telefonow. Jakos uszlo to
uwagi sluzb bezpieczenstwa. Widac wyobraznia wladzy nie siegala
az tak daleko...

DBS  - Otrzymal Pan prestizowa nagrode miedzynarodowa za
dzialania pionierskie. Jest Pan "weteranem walki o polska siec"...

AS  - Nie jestem "weteranem". Grupa prawdziwych pionierow to ludzie
stanowiacy trzon NASK - Naukowych Akademickich Sieci Komputerowych:
prof. Daniel Jozef Bem z Politechniki Wroclawskiej, prof. Tomasz
Hofmokl, mgr inz. Tadeusz Wegrzynowski, mgr inz. Andrzej Zienkiewicz,
mgr inz. Wiktor Krzanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Krzysztof
Heller z Uniwersytetu Jagiellonskiego. Moje nazwisko kojarzone jest
dopiero ze sprawa pozniejsza - z siecia Bitnet, jej europejskim
odgalezieniem EARN i polskim "adresem" EARNU - PLEARN-em.
Pojawilem sie w 1989 r. kiedy juz bylo wiadomo, ze na UW zacznie
dzialac system Bitnet, a nie zaden inny.

DBS  - Ta polska galazka Bitnetu - PLEARN, to nie byla krajowa
inicjatywa ?

AS  - Dwaj Polacy zwiazani z amerykanskimi uniwersytetami- Marek
Zielinski i Marek Samoc oraz Amerykanin Dave Philips z University
of New York at Buffalo utworzyli komputerowa liste dyskusyjna pod
nazwa PLEARN-L.

Celem bylo szerokie wypracowanie modelu sieci dla kraju, a haslem -
Bitnet dla Polakow. Tworzac liste chcieli spopularyzowac idee w
srodowiskach Polakow za granica, a poniewaz Bitnet dociera do
wszystkich naukowych placowek amerykanskich, udalo sie. Zostal on
na tyle "naglosniony", ze ulatwil starania krajowych "sieciowcow"
o przylaczenie Polski do sieci swiatowej.

Wiosna 1989 r. mozna bylo na Uniwersytecie Warszawskim podac wszystkim
do wiadomosci, ze oto Polska zostala uczestnikiem EARN-u. Byl to dla nas
moment niebywale uroczysty.

...I musze jeszcze wyjasnic na czym polegala moja dzialalnosc, za ktora
zostalem wyrozniony: na osobistym, powiedzialbym wlasnorecznym, a przez
to szybkim uruchomieniu wezlow EARN-u w wiekszosci uczelni w Polsce.
Obok tzw. systemowego i uzytkowego uruchomienia oprogramowania
telekomunikacyjnego trzeba bylo przekazac pewien zasob wiedzy systemowcom
z przylaczanych partnerskich osrodkow. Poniewaz "biurokratow przy tym nie
bylo"- inwencji, energii i entuzjazmu nie tylko mnie, ale i wszystkim, z
ktorymi wspolpracowalem - nie zabraklo.

DBS  - Skad aparatura i pieniadze na polski Bitnet ?

AS  - Mielismy juz przedtem, w wielu osrodkach, komputery standardowe
IBM: 4341, 4381, BASF7/38, rzecz w tym jednak aby to wszystko cosmy
mieli, polaczyc ze soba i wykorzystac.

Wspomniany dawny projekt X.25 nalezacy do Krajowej Akademickiej
Sieci Komputerowej (KASK), oparty na tzw. protokole wroclawskim,
dysponowal gotowym juz okablowaniem, do natychmiastowego wykorzy-
stania. Trzeba bylo wiec tylko zastosowac multipleksery, umozli-
wiajace zarowno korzystanie z X.25 jak i urzadzen przeznaczonych dla
Bitnetu.

Nastepna nasza troska stalo sie oprogramowanie. IBM-owskie, ktorym
dysponowalismy nie bylo legalne. Na domiar zlego, nie wiedzielismy
nawet dokladnie, z jakich zrodel pochodzi. Do uruchomienia Bitnetu
w Polsce potrzebny byl nam tak naprawde tylko jeden modul, ktorego
jednak nie mielismy smialosci wykorzystac. Zrobilismy to dopiero
wowczas, gdy okazalo sie, ze istnieja szanse na zaakceptowanie przez
IBM tego, czym dysponujemy. Kupilismy wiec od tej firmy potrzebne
oprogramowanie i swiadomi tego, ze na realizacje zamowienia mozemy
oczekiwac miesiacami, zastosowalismy to cosmy mieli.

DBS  - W czasach, gdy Zachod zazarcie walczy z piractwem komputerowym,
wy liczyliscie na wyrozumialosc IBM ?

AS - A jednak IBM zrozumial, na czym polegal nasz problem...

DBS  - Sadzac po frekwencji w waszym Centrum na UW, macie tlumy
entuzjastow. Jak duza jest cala polska akademicka siec kom-
puterowa?

AS - Ma juz wiele osrodkow: po Warszawie zaczely dzialac: Wroclaw,
Katowice, w roku 1991 przylaczono 10 nastepnych, potem dolaczyly
sie do nas systemy oparte o inne oprogramowanie niz IBM, np. VAX, SUN.
Dzis dzialaja juz 22 polskie osrodki akademickie, poslugujace sie
identyfikatorem ".bitnet", ktore rozwijaja sie i prowadza szkolenia
w sieci EARN samodzielnie.

DBS  - Teraz pojawila sie juz nastepna, po EARNIE nowosc dla Polakow:
Internet.

AS  - ...Zaczal pracowac u nas w styczniu 1992, rownolegle z
Bitnetem. To dobrze, ze tak jest i ze wiele osob zdaje sobie w
Polsce sprawe, iz Bitnet w porownaniu z Internetem to przyslo-
wiowe przedszkole sieci.

DBS - Jest za prosty?

AS - Bitnet jest "przedszkolem" w dobrym znaczeniu slowa,
poniewaz wymaga od uzytkownika bardzo niewiele: wystarczy miec
komputer IBM, prosciutkie oprogramowanie, modem, telefon i juz
laczymy sie z calym swiatem. Za to Internet, choc technicznie
bardziej skomplikowany, zapewnia o wiele lepsze warunki trans-
misji.

Generalna roznica miedzy Bitnetem i Internetem polega na bardziej
ekonomicznym przesylaniu informacji pakietami w momentach
polaczeniowo dogodnych. Nie jest to siec z przesylem "point-to-
-point", lecz typu "multipoint": kazdy wezel ma wiele polaczen,
przy czym wezlem jest juz nie komputer, lecz router.

DBS - Jak wielu uzytkownikow sieci ma Polska?

AS - Ponad 10 tys., w tym ok 3 tys. uzytkownikow w wezle PLEARN.

DBS - Czy kazdy tak po prostu, "demokratycznie" moze zalozyc
sobie konto?

AS  - Kazdy kto zlozy prosbe z podpisem dziekana.

DBS - Czyli jest cos w rodzaju selekcjonowania uzytkownikow,
wedle widzimisie wladz uniwersyteckich? A po co ten podpis
dziekana? W wiekszosci uniwersytetow na swiecie wystarczy
okazanie karty identyfikacyjnej - legitymacji po prostu....

AS - Chcemy miec pewnosc, ze osoba zakladajaca sobie konto e-mail
jest komus znana. To jest cos w rodzaju referencji.

DBS  - Z jakich srodkow finansowane sa polskie sieci?

AS  - Z budzetu oczywiscie. Bez wsparcia panstwa nie byloby
mowy o tak szybkim rozwoju. W dodatku w krotkim czasie, od
lipca 1990 roku, az dwukrotnie wymienilismy komputer: od BASFu
przeszlismy do IBM 3090.

Zainstalowano go w ramach tzw. Inicjatywy Akademickiej IBM w
Polsce, w sierpniu 1991. Dla nas ten IBM oznacza skok techniczny
do przodu o kilkanascie lat. 3090 nie jest modelem najnowszym i
technicznie najwyzszej klasy. Usytuowany mniej wiecej w srodku
rodziny IBM 3090 znakomicie odpowiada naszym potrzebom i wlasciwie
na razie wciaz pozostaje nie do konca wykorzystany.

Planujemy zagospodarowanie tego komputera, m.in. przez przylacze-
nie go do Internetu tak, aby kazdy kto tylko wyrazi zyczenie
przerzucenia sie z jednego systemu na drugi, mogl to zrobic bez
przeszkod. Bedzie to wsparte rozwinieciem sieci do 64 Kilobitow na
sek: na razie dzialamy na 9,6 Kb/sek. Zainstalujemy dodatkowy software,
ktory otrzymamy z CERNu - europejskiego osrodka fizyki w Szwajcarii.
Umozliwi to m. in. stworzenie jednolitego srodowiska do uzytku
przez wszystkich fizykow i chemikow.

Obserwuje ostatnio wiele inicjatyw zachodnich w stosunku do Polski
majacych na celu laczenie nas ze swiatem. Niestety wydaje mi sie,
ze zbyt wiele instytucji na Zachodzie, szermujac haslem pomocy dla
krajow bylego bloku komunistycznego, usiluje po prostu prozaicznie
ubic interes i w dosc zaskakujacy sposob "podwiesic sie" pod jakies
programy: sa oferty, ale nie kryja sie za nimi zadne konkrety.

DBS  - Czy Internet udostepni naukowcom i studentom najwazniejsze
swiatowe biblioteczne bazy danych?

AS  - Przez Internet uzyskujemy dostep do wielkich i waznych
baz. W maju 1992 odbyla sie w Warszawie konferencja EuroInfo '92.
Ktos podal liczbe 1500 baz literaturowych, komercyjnych,
medycznych, do ktorych dzis polski bizmesman i naukowiec bedzie
mial dostep. Nie wszystkie bazy danych sa darmowe, jednak
generalnie polscy naukowcy, korzystajac bezplatnie z Internetu
nie beda mieli powodow do narzekan. Juz w tej chwili, korzystajac
z X.25 albo Internetu mozemy osiagnac katalogi biblioteki
Kongresu Stanow Zjednoczonych (DCLC) i EWG. Drzwi na swiat otwieraja
sie z kazdym dniem, z kazda godzina szerzej.

DBS  -  Otwieraja sie, ale... Ot chocby nieszczesne linie telefoniczne
w Polsce: stanowia dzis przeszkode nie do przebycia. Caly program
poniesie fiasko, jesli nie bedzie dobrej telefonii.

AS - Taka jest, niestety, rzeczywistosc krajowej telekomunikacji.
Mamy wyjatkowe szczescie, ze naszymi partnerami ze strony
Telekomunikacji Polskiej sa ludzie, ktorzy wiedza, czym sa
sieci komputerowe i jaka wazna role role spelniaja w cywilizo-
wanym spoleczenstwie. Czuje sie, ze sami pragna, aby przy
pomocy Alcatel-a i innych firm zachodnich zbudowac odpowiednia
infrastrukture - zeby odpowiadala ona wysokiemu poziomowi
technicznemu "sieciowania" w Polsce.

Po to, aby przygotowac dla nas, dla Centrum, porzadna linie telefo-
niczna laczaca sieci, specjalne ekipy musialy przejrzec metr po metrze
linie z Warszawy do Krakowa i Wroclawia... Trzeba bylo stworzyc
osobne, niezawodne linie telefoniczne dla potrzeb Bitnetu i
Internetu.

DBS  - Wszystko to ladnie brzmi: Bitnet, Internet, "sieciowanie"
i swiatowe bazy danych, jednak patrzac na wszystko z polskiego
podworka -  ludzie po prostu nie maja pojecia, czym jest siec i jak
sie ja "je". Przeciez nie kazdy jest elektronikiem, nie kazdemu
tez zorientowany kolega doradzi korzystanie z poczty
elektronicznej...

AS  - Uwazam za niezbedne jak najszersze propagowanie sieci.
Ludzie rzeczywiscie bardzo malo wiedza, jakie otwieraja ona przed
nimi mozliwosci: dostep do zagranicznej literatury, uczestnictwo
w grupach dyskusyjnych, blyskawiczna korespondencja w kraju i
zagranica. Za to, ze malo osob wie o sieci, wine ponosza i
dziennikarze: nawet pisma komputerowe czesto nie maja pojecia, ze
w Polsce dziala "takie cos'. Kiedy mielismy w kraju juz kilkanascie
osrodkow "bitnetowych", z oslupieniem przeczytalem w jednym z czasopism
komputerowych reportaz pelen zachwytow nad... Bitnetem w USA.

Na milosc boska: dla naszych dziennikarzy zajmujacych
sie komputerami siec nie powinna byc czyms tajemniczym i
rewelacyjnym! A w ogole slaba informacja o mozliwosciach
komunikacyjnych to jest spuscizna ostatnich 50 lat. Hamowanie
komunikacji miedzy ludzmi bylo przyslowiowym oczkiem w glowie
ekip komunistycznych: przeciez pierwszym posunieciem wladzy w
stanie wojennym bylo wlasnie odciecie telefonow.

Nadeszla pora, aby troche pieniedzy przeznaczyc na uswiadomienie
ludziom, jaka role w ich zyciu moze odegrac siec.

DBS  - Czy jednak warto ja propagowac, gdy Polska boryka sie z
problemem podstawowym : jak obywatel ma przezyc ?

AS  - Warto, poniewaz wczesniej czy pozniej wielu Polakow,
takze dla oszczednosci wybierze szybka informacje o sprawach
codziennych - odjazdach pociagow, aktualnych cenach towarow w
roznych domach handlowych, obowiazujacych aktach prawnych w
okreslonej dziedzinie - zamiast czasochlonnego dowiadywania sie
"na piechote". Przyklad francuskiego MINITELu mowi sam za siebie:
komputer usprawnil po prostu Francuzom zycie codzienne... To samo
mozna powiedziec n.p.o jego amerykanskim odpowiedniku, sieci COMPUSERVE.

DBS -  Czy ktos przypadkiem nie chcialby Wam przeszkadzac?

AS  - Nie, poniewaz problemy typu: lepszy Internet niz system X.25,
lepszy Decnet niz Bitnet zostaly calkowicie wyeliminowane. Grupa
nadzorujaca realizacje idei sieci, doszla do wniosku, ze kazdy
system  jest w Polsce do wykorzystania, stad wlasnie multiplexing
- rownolegle wykorzystywanie systemow, na ktore poszczegolne
osrodki maja ochote.

_______________________________________________________________________

Jurek Karczmarczuk

                               POLONIA W KRAKOWIE
                               ==================

Krakow goscil tego lata III Swiatowy Zjazd Polonii i Polakow z Zagranicy,
poprzedzony dwudniowym zjazdem Polek ze swiata. Oto kilka uwag opartych o
prase, m.in. o artykuly Tomasza Maciejewskiego w "Spotkaniach",
Wlodzimierza Krzyzanowskiego w "Przegladzie Tygodniowym" i troche moich
wlasnych spostrzezen.

Zastanawialem sie, czy sie tam nie wybrac. W koncu badz co badz, byl to
pierwszy naprawde swiatowy zjazd Polonii, lacznie z panstwami Wschodu, a
poprzedni, II zjazd odbyl sie w 1934. Nie mam wlasciwie nic wspolnego z
organizacjami polonijnymi, ale jestem ciekawski. Guzik. Okazalo sie, ze
nie jest to impreza dla byle kogo, zamknieta, policji co niemiara, pani
Suchocka i pan Walesa, EmEm. Glemp i Macharski i na okrase pani
Andersowa, wiec outsiderom trudno bylo czego tam szukac, zreszta
dowiedziec sie czegos konkretnego wcale nie bylo latwo. Za to miasto
myto, aprowizowano w Dziela Sztuki Ludowej i patrolowano. Nie ze wzgledu
na gosci z zewnatrz, ale na Najwyzsze Wladze. Ponoc od dziesieciu lat
Urzad Wojewodzki nie lsnil taka czystoscia! Mial byc Walesa w Kosciele
Mariackim, wiec blokowano Rynek, legitymowano wchodzacych do kosciola.
Potem okazalo sie, ze bedzie tylko pani premier, wiec sobie odpuszczono
te kontrole, do kosciola wpuszczano wszystkich. Jak to interpretowac?

W kazdym razie ow Wielki Swiatowy Zjazd liczyl raptem 340 delegatow, co
nasuwa takie sobie rozne mysli, (w czasie wakacji przez Polske przewinelo
sie kilkaset razy wiecej Polonusow z Zagranicy). Oprocz delegatow bylo
paruset gosci, w tym zespoly folklorystyczne. Bylo reprezentowanych 40
krajow. Byly rozne rauty i przyjecia, byl przemarsz przez miasto Droga
Krolewska pod Grob Nieznanego Zolnierza. Byly przemowienia prezydenta i
udzielanie dobrych rad pani premier przez kardynalow. (Wg slow szefa URM
J.M. Rokity: kardynalowie zdecydowanie wspierali i zachecali pania
premier do stanowczosci. Cie choroba.) Krakowska lokalna telewizja bardzo
slabo zareagowala na wszystkie te happeningi, Kronika Krakowska
poswiecila temu wszystkiemu pare slow. Krakow jakos to przeczekal w
milczeniu i pogalopowal dalej do swoich biznesow, klopotow
komunikacyjnych, kultury i ochrony smetnych resztek zdrowia obywateli.
Moze szkoda, a moze wlasnie tak nalezalo. Tylko moze szczerze nalezalo
ten zjazd nazwac Zjazdem Prezesow i Innych Waznych Dzialaczy Polonijnych,
a nie zjazdem Polakow z Zagranicy...

Nie winie zreszta prasy za slaba obsluge Zjazdu. Biuro prasowe bylo
fikcja, wedlug Krzyzanowskiego prase traktowano jako zlo konieczne, a
przekazywane materialy byly szczatkowe i razaco powierzchowne.

Rozdzial zaproszen na Zjazd, rywalizacja poszczegolnych organizacji
polonijnych byly wazniejsze niz kwestie programowe. Okazalo sie, ze
rodacy z diaspory - jak pisze Jerzy Baczynski w "Polityce" - przechowali
w swietnym stanie wiele cech polskiego charakteru narodowego, w tym
sklonnosc do swarow, nadwrazliwy honor, nieufnosc wobec innych Polonusow
i roszczeniowy stosunek do wladz Rzeczypospolitej. (Zreszta z
wzajemnoscia, ale o tym za chwile.)

Idzie Nowe. Skonczylo sie koncentrowanie dzialalnosci wokol kwestii
niepodleglosci, czy suwerennosci Macierzy tak mocno eksponowane przez
"Zamek" przy Eaton Place 43 w Londynie. Trzeba bedzie przebudowac
dotychczasowe struktury, zmienic styl pracy.

Tylko jak? Instytucji jest sporo i na swiecie i u nas. U nas: Departament
Konsularny i Wychodzstwa MSZ, specjalne komisje przy Sejmie i Senacie,
wreszcie Stowarzyszenie Wspolnota Polska, ktore na Zjezdzie pretendowalo
do roli podstawowej instytucji jednoczacej Polonie, scalajacej lokalne
Zwiazki Polakow i posredniczacej w kontaktach miedzy Polonia Zachodu i
Wschodu. Tylko, ze ta instytucja od ladnych paru lat ma opinie (sluszna,
czy niesluszna) skostnialego przytulku nieudacznych graczy politycznych.

Uroczyste otwarcie nastapilo w teatrze im. Slowackiego. Sformowano 10
komisji problemowych. Wedlug niektorych starych dzialaczy polonijnych
wybor niektorych przewodniczacych byl chybiony, albo nawet skandaliczny,
ale zadnych kontestowanych nazwisk nie podano. (Podejrzewam, ze
kogokolwiek by nie wybrano i tak opinie bylyby wlasnie takie...)

Komisji Wspolpracy Gospodarczej przewodniczyl Less Kuczynski z USA. Wiele
sie po niej spodziewano. Polska pilnie potrzebuje gospodarczego wsparcia
ze strony Polonii zagranicznej i to bylo motorem dzialania strony
krajowej; miano nadzieje ustabilizowac i rozwinac pomoc organizacyjna,
konsultingowa, tworzenie polskich lobby, nie mowiac juz o bezposrednich
inwestycjach. Tymczasem dyskusja potoczyla sie odwrotnie. Miazdzacej
krytyce poddano polityke rzadu RP, naszym decydentom zarzucono
opieszalosc, bledna polityke fiskalna i celna (np. idiotycznie duze cla
na samochody) itp. Marek Chudzinski z Polish-American Chamber of Commerce
stwierdzil, ze mamy duze szanse na konkurencje z innymi panstwami bylego
bloku, ale nic nie robimy w tym kierunku. Brak jest instytucji, ktora by
koordynowala dzialalnosc na tym polu. W koncu komisja sformulowala pod
adresem rzadu 9 postulatow domagajac sie ulg podatkowych, celnych i
przywilejow prawnych, oczywiscie na koszt budzetu. Z sali padl wniosek o
natychmiastowa odpowiedz na postawione tu zarzuty, ale mimo iz na sali
bylo kilku przedstawicieli rzadu, nikt nie poczul sie uprawniony do
udzielenia odpowiedzi, co tylko zwiekszylo irytacje.

Ja nie chce byc cynikiem, ale przypomina mi sie sytuacja sprzed ponad 30
lat, gdy moj ojciec, ktory pracowal przez lata w handlu zagranicznym PRL,
opowiadal mi jak dusil sie ze smiechu, a po trochu ze strachu, jak
negocjowalo sie kontrakty z Polonia: odgorne dyrektywy z Centrali byly
oczywiste: urwac ile sie da, szermowac patriotyzmem, wiezia narodowa,
obowiazkiem Polonusow wobec Ojczyzny w potrzebie, rozdawac laurki i
bilety na wystepy zespolow folklorystycznych, organizowac pijanstwa w
konsulatach itd. A tamci: urwac ile sie da, szermowac wiezia narodowa i
koniecznoscia dbania przez Macierz o biednych wygnancow, wypraszac
pierwszenstwa w przetargach, na kolacyjki zapraszac i dziecmi mowiacymi
jeszcze po polsku sie chwalic...

I psiakosc, dalej to samo! Nasi chca, aby Polonia lozyla z lekkim sercem
na nasz kryzys i niedolestwo, a tamci nie racza w ogole zauwazac naszej
wewnetrznej polityki ekonomicznej, tylko chca, zeby RP stala sie DLA NICH
rajem celnym i fiskalnym...

Kwestie organizacyjne byly jeszcze weselsze. Wiekszosc krytykowala
Wspolnote Polska. Krytyka? Ba, to byla istna burza! Zdaniem delegatow
Wspolnota absolutnie sie nie nadaje na centrale ruchu polonijnego, gdyz
podlega silnym wplywom niektorych partii politycznych. A jeden z
delegatow stwierdzil bez ogrodek, ze `Dopoki nie zostanie przeprowadzona
lustracja, nie bedzie wiadomo, kto wypelnia struktury centrali w Polsce'.
Po tej wypowiedzi nastapily burnyje aplodismienty.

Aha, jakby kto nie wiedzial: prezesem Wspolnoty jest Andrzej
Stelmachowski. Sekretarzem: senator Anna Bogucka-Skowronska. Poza tym
jest to mieszanka polityczna, chyba zblizona do kregow prezydenckich.
Usmiac sie mozna, choc nie nalezy.

Przedstawione przez Ryszarda Zakrzewskiego (Wielka Brytania) projekty
struktury organizacji polonijnych zostaly odrzucone. W koncu sklecono
pare wnioskow typu `Kazdy kraj kontaktuje sie bezposrednio ze Wspolnota
Polska w Warszawie', ale gdy jeden z glownych promotorow i przyjaciol
warszawskiej Centrali, Jan Nowak-Jezioranski usilowal przemycic w Uchwale
Zjazdu ukute poza komisja sformulowanie o "Wspolnocie jako ogniwie
laczacym", prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Marek Malicki to
wychwycil i na wniosek sali sformulowanie usunieto.

Najwiekszym przeciwnikiem Wspolnoty okazal sie Kongres Polonii
Amerykanskiej, z "Dear Ed'-em" (jak go nazwal prezydent Bush w zyczeniach
z okazji Zjazdu) Moskalem. Moskal wypalil prosto z mostu:

`Z perspektywy lat widze, ze Wspolnota Polska  niewiele dobrego zrobila
tak dla Polonii jak i dla Polski. Dluzej nie bedziemy wiec juz czekac na
zmiany postaw jej urzednikow, ktorym zwyczajnie brakuje znajomosci
problematyki polonijnej, zaangazowania, a czesto rowniez podstaw
bon-tonu. Kongres Polonii Amerykanskiej nadal bedzie pomagal Polsce,
tworzyl polskie lobby w USA, ale maksymalnie ograniczymy nasze kontakty
ze Wspolnota Polska, nie widzac w niej partnera'.

Moskala i KPA zaatakowal Zwiazek Polakow w Argentynie, Paragwaju i
Urugwaju w osobach Juana Kobylanskiego i Leopolda Bilozura. Oswiadczyli,
ze KPA nic nie znaczy, Moskala prawie nikt nie zna, a list od Busha
pewnie falszywy, bo Moskal nie pokazal oryginalu. KPA powinien opuscic
Zjazd, bo mu szkodzi, a szkalowac przyjaciela Stelmachowskiego i
wszystkich ludzi prezydenta oni nie pozwola.

Byly i posuniecia bardziej znaczace. Za wszelka cene usilowano zachowac
status quo Wspolnoty i cel ten formalnie osiagnieto, a Moskala ukarano.
Gdy KPA uroczyscie przekazywal sluzbie zdrowia 5 mikrobusow do przewozu
ludzi niepelnosprawnych, w tym samym czasie skrzyknieto konferencje
prasowa, ktora miala rzekomo byc wazna. Czesc dziennikarzy odciagnieto.

Mozna jednak zrozumiec tez rozzalenie niektorych calkiem rozsadnych i
szczerych dzialaczy Wspolnoty, ktorych Moskal zwyzywal od urzednikow i
zarzucil brak bon-tonu. W kazdym razie, aczkolwiek Zjazd zakonczyl sie w
niedziele 23 sierpnia wieczorem, Kobylanski z Bilozurem w asyscie
funkcjonariuszy z URM wyjechali z Krakowa juz w sobote, a na galowej
sobotniej kolacji w Muzeum Narodowym nie bylo tez Moskala, bo pojechal na
kolacje w Beskid Zywiecki na zaproszenie jakiegos biznesmena z Sosnowca.
Bon-ton? Taki sobie, choc z drugiej strony racjonalne: pewnie wiecej
konkretnego dla dzialalnosci Polonijnej mozna bylo osiagnac z ludzmi
biznesu niz na dusznej gali w skloconym towarzystwie.

A jeszcze wczesniej, w czasie obrad, zdarzalo sie uprzejme wyzywanie
jednych delegatow przez innych, nawet z tego samego kraju (Zachodniego),
od komunistow, albo dla odmiany od uzurpatorow. Bon-ton?

Wrocmy do Zjazdu. Najwazniejsza - moim zdaniem - kwestia dotyczyla
Polakow ze Wschodu. Szefem Komisji byla Danuta Branna. Stwierdzono, ze
intensyfikacja pomocy jest konieczna, stwierdzono tez, ze Polonia
Zachodnia bedzie wolala kontaktowac sie ze Wschodem bez posrednictwa
Polski. Cos niewatpliwie ruszylo. Bedzie wiecej pieniedzy. Zintensyfikuje
sie "eksport kulturowy" (choc trzeba strasznie uwazac, bo prawoslawny
wschod sie boi silowej ekspansji katolicyzmu poprzez srodowiska Polakow).
Nasi stwierdzili, ze o masowej repatriacji nie moze byc mowy, ze raczej
nalezy dbac o Polakow TAM, na miejscu. Ale byly i zgrzyty.

W telewizji widzialem krotki wywiad z jakims zacnym Kanadyjczykiem,
ktorego nazwisko mi ucieklo. Powiedzial, ze bylo to dla niego przezycie,
ze to byli ludzie z calkiem innego swiata, cos zupelnie niespotykanego. A
mowil szczerze i sympatycznie, w takim duchu, ze powiedzialem sobie, ze
jak ten dobrze odzywiony intelektualista jeszcze powie, ze az dziwne, ze
ci niby Polacy maja dwie nogi i umieja jesc widelcem, to rozwale
telewizor!

Podobne odczucia miala nasza znajoma, ktora zaliczyla kolacje z pania
Andersowa i jej duza swita. Sama pani Andersowa jest znakomita, ale
potworna wyzszosc Polonusow z Ameryki, czy Wielkiej Brytanii byla TAM
rzeczywiscie denerwujaca.

Zofia Boradyn, prezes nowogrodzkiego oddzialu Zwiazku Polakow na
Bialorusi dopiero po przyjezdzie dowiedziala sie, ze sciagnieto ich
prawie caly autokar jako "halo" Zjazdu. Mieli tylko prawa goscia, a nie
delegata; poczuli sie podludzmi. Goscie z panstw nadbaltyckich
jednoznacznie stwierdzili, ze wymarzonego przez nich kontaktu nie ma,
zadnej serdecznosci, zadnego partnerstwa nawet w sferze zwyklych,
ludzkich rozmow. Moze za duzo sie spodziewali? Pewnie mysleli, ze ci z
Zachodu docenia ich cierpienia, a tamci dla odmiany widzieli w nich okazy
degeneracji i skazenia komunizmem...

(Nb. problem Sybirakow i odszkodowan dla nich okazal sie w Polsce bardzo
delikatnym problemem prawnym, bo nikt nie wie ,kto ma za co odpowiadac. Na
wszelki wypadek stosuje sie LITERE prawa, a jesli komus przez pomylke
(jak krewnym naszych przyjaciol) na skutek dwukrotnej transliteracji
nazwiska poprzez cyrylice przekrecono jedna LITERE w nazwisku, to zadnych
odszkodowan nie bedzie...)

No i tyle. Pointy nie bedzie, bo Zjazd tez jej nie mial. Jeszcze pod
koniec probowano podsunac delegatom rezolucje chwalaca Wspolnote Polska,
ale zostalo to z oburzeniem storpedowane. Jesli mialbym odwazyc sie na
wlasna diagnoze, Zjazd zawiodl glownie na skutek pretensji i braku
zaufania wszystkich do wszystkich. Miejmy nadzieje, ze to przejsciowe,
wywolane ogolnym chaosem u nas i w okolicy.

_______________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
                     Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu)
                     Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet)
                     Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje:  Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)

Copyright (C) by Jerzy Karczmarczuk 1992. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP, adres:  (128.32.164.30), directory:
/pub/VARIA/polish.

____________________________koniec numeru 47___________________________